Dzisiaj przyszła kolej na nasze ulubione miasteczko Montsoreau. Wąskie, porośnięte kwiatami uliczki z których każda ma swoją nazwę, małe ogródeczki, czy schody prowadzące do nieba... Poza tym pusto, jeżeli już kogoś spotkacie na pewno się uśmiechnie i przywita. Miasteczko jak z bajki:
W każdej, nawet najmniejszej wiosce składającej się z kilku zaledwie domów musi być fryzjer, a nawet kilku:
Okno z widokiem:
Poprzebierane postaci można spotkać nie tylko w zamkach:
Mimo wielkiego uroku takiego podwórka chyba jednak nie chciałabym mieć...
Następnym razem zapraszam do Bretanii:)